Jak często zadajesz sobie pytanie: Czy jestem dobrym rodzicem? Albo jak
często mówisz: To moja wina! Powinnam! Trzeba! Muszę! W mojej pracy z mamami
dość często to słyszę.
Czy jestem dobra mamą?
Dawanie empatii i dbanie o drugiego człowieka jest o wiele trudniejsze,
gdy potrzeby rodzica nie są zaspokajane.
Kiedy mama przeżywa trudne
emocje, np. poczucie winy, jest przemęczona, niepewna swoich umiejętności. Gdy
dziecko dużo płacze albo nie chce jeść, mama nie jest w stanie w pełni odpowiedzieć
na potrzeby dziecka. Gdy mamą zostaje kobieta, która zna siebie i swoje
potrzeby to macierzyństwo, nawet w tej początkowej fazie, nie powoduje jej zatracenia.
Dziecko jest na pierwszym miejscu, ale mimo to kobieta wie, czego jej potrzeba
i czego chce. Łatwiej jest jej nazwać emocje, określić nastrój i poprosić o
wsparcie. Pozwala sobie na zachowanie dystansu do siebie i do sytuacji, w
której jest. Ma dzięki temu jasność, z czego w związku z byciem mamą rezygnuję
a co chce wybrać.
Idealna mama jest kosmitką, przybyszem z innej planety czy Yeti,
którego nikt nie widział.
Idealna mama nie istnieje! Wiemy o tym, a jednak łatwo zapominamy. Porównujemy
się do innych mam, obwiniamy się, nie wierzymy sobie i swoim odczuciom
dotyczącym dziecka i siebie, jako mamy. I wreszcie, zapominamy o empatii dla
siebie, jako podstawie do empatii dla innych. Obawiam się, że w dążeniu do bycia idealną,
matka ‘gubi’ swoje dziecko z pola widzenia. Mama nie patrzy na swoje dziecko, lecz
zwraca się do postaci idealnej matki, która stoi obok i sprawdza z nią czy to,
jaką jest mamą jest akceptowalne. Dążenie
do wyobrażenia idealnej matki zasłania kobiecie dziecko i przez to, utrudnia
budowanie więzi z nim. Więzi opartej na potrzebach matki i jej dziecka.
Potrzebuję ukoić się wewnętrznie, by móc ukoić moje dziecko.
Myślę, że aby być dobrym
rodzicem, warto uczyć się patrzeć oczami dziecka! Tego dziecka, które wędruje
obok mnie, lecz także tego dziecka, które noszę wewnątrz siebie. Gdy moja córka
się wywróci, to mam w głowie dialog! Z jednej strony chcę się nią zaopiekować,
przytuli i ukoić, a z drugiej słyszę głos, który kiedyś słyszałam: EEEEEEE! Nie się nie stało! Poboli przestanie!
Najpierw potrzebuję zaopiekować się sobą, tą częścią mnie, która nadal jest
mała i pamięta głos: cioci, babci, mamy czy taty. Potrzebuję ukoić się
wewnętrznie by móc ukoić moje dziecko. Ukojenie siebie, pozwala mi być taką mamą,
jaką chcę i umiem być w danej sytuacji. Co znaczy, że mogę przytuli moje
dziecko i pomasować bolące kolano. Mogę też, powiedzieć: Poboli i przestanie. Ja wybieram, co jest w zgodzi ze mną.
W rodzicielstwie warto patrzeć na
dziecko jak na równego sobie człowieka, na siebie jak na dziecko i na siebie
jak na rodzica, z miłością, jak na kogoś, kto uczy się nim być codziennie od
nowa. Jak mówią filozofowie wschodu: Jesteś w swojej drodze. Moja droga
rodzicielska codziennie od nowa nastaje i nie wiem, gdzie będę na koniec dnia.
Uważam, że ważne by o tym pamiętać, że jedynie dzięki pytaniu: Jakim chcę by rodzicem? Mogę być takim
rodzicem jakim chcę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz