czwartek, 17 października 2013

O RADOŚCI, FRUSTRACJI I OCZEKIWANIACH


„Każda nowa sytuacja oczekuje od ciebie odpowiedzi, której się nie da uprzednio przygotować. Nie oczekuje przeszłości. Oczekuje teraźniejszości i odpowiedzialności: oczekuje ciebie.” - Martin Buber

W moim rodzicielstwie zdarzają się dni, które są inne niż zaplanowałam. Co przez to rozumiem? To sytuacje, gdy umawiam się z innymi osobami lub ze sobą na coś (spotkanie, zadanie, konkretne wykorzystanie czasu) i niespodziewanie „sytuacja” wymusza zmianę planów. Jaka sytuacja różna- czasem są to sytuacje zdrowotne ja się gorzej poczuję lub moje dzieci się przeziębia, czasem ktoś utknie w korku itd. To co jest kluczowe w takich sytuacjach, to moje nastawienie a raczej przywiązanie do konkretnego (jedynego akceptowanego) rezultatu. Na przykład:

·      Nastawiłam się, że spotkamy się ze znajomymi i poczyniłam starania w tym kierunku, aż nagle moje czy znajomych dziecko ma gorączkę

·      Chciałam pojechać na ważne spotkanie i przedziurawiłam oponę

·      Oczekiwałam spokojnego poranka i zaspaliśmy, co skończyło się pośpiechem i niezadowoleniem

Oczywiście pojawia się tu zaraz wątek – na które z tych rzeczy mam wpływ, a na które nie – ale to na osobny wpis.

Dzisiaj chcę zastanowić co pomaga mi być elastyczna, przyjąć rzeczywistość taką, jaka przychodzi – bez uczepienia się moich oczekiwać. Zauważyłam, że to co ma kluczowe znaczenie to sposób myślenia. Mogę myśleć, że mam pecha, że tylko mnie to spotyka. Mogę przyjąć postawę ofiary czy osoby, która nie ma wpływu na rzeczywistość. W myślach to może brzmieć: „No tak ja to mam pod górkę. Znowu mnie to spotkało.”

Mogę też sprawdzić czy to co sobie myślę wspiera mnie w tym, bym się dobrze czuła? Czy to wspiera mnie by mieć taki dzień, jak chcę lub też czy to pomaga mi tak zareagować bym czuła się dobrze sama ze sobą?

I wcale nie chodzi mi tutaj o wypieranie trudnych uczuć, czy ich pomniejszanie. Wręcz przeciwnie, zapraszam wówczas samą siebie do odpowiedzi na następujące pytania:

·         Co konkretnie się stało? (językiem faktów – bez ocen, osądów czy uogólnień typu zawsze nigdy)

·         Jak się teraz czuję?

·         Jakie moje potrzeby są niezaspokojone?

·        Jaką widzę możliwość w tej konkretnej sytuacji poczuć się tak jak chcę? I tu otwieram ocean możliwości –robię swoją własną burze mózgów lub szukam pozytywnych stron w tym czego doświadczam. Na przykład – dodatkowa godzina w korku to możliwość praktykowania głębokich oddechów i zebrania myśli po intensywnym dniu. Odwołana wizyta znajomych – do dodatkowe kilka godzin które mogę przeznaczyć na coś dowolnie wybranego.

Oczekiwania mogą generować frustrację i rozczarowanie. Akceptacja rzeczywistości i otwartość i akceptacja tego co mam(a nie skupianie się na tym czego w danej chwili nie ma) pozwala mi dostrzegać radość w wyzwaniach dnia codziennego.

Ciekawe jak z takimi wyzwaniami radzi sobie Bibi – zajrzyjmy na chwilę do Leśnego Zakątka:

***
Bibi otworzyła oczy z nadzieją, że zobaczy wesołe promyki słońca. Jednak nic takiego nie zobaczyła. Za oknem było pochmurne niebo, wiał zimny, przenikliwy wiatr a słonko schowane było za chmurkami.
-Brrr, jak zimno – mruknęła Bibi  i jednocześnie skrzywiła minkę. –To nie tak miało być – pomyślała. –Miało być śliczne słonko a ja chciałam iść z Zenonem na jesienny spacer po lesie. –To nie fair – mruknęła znowu sama do siebie prostując szyję i siadając na krawędzi łóżka.-Wstała, lecz nie zdążyła zrobić ani kroku, bo potknęła się  i z wielkim łomotem upadła na ziemię. Żyrafa zapomniała o koszykach na leśne skarby, które poprzedniego wieczora przygotowała na dzisiejszy spacer i dlatego wstając z łózka się o nie potknęła. Miała koszyk na głowie a drugi zaplątany wokół nogi.
-O nie!!!! – krzyknęła- Jeszcze to!!!! Czy wszystko dzisiaj jest przeciwko mnie? Przecież to miał być taki fajny dzień: moje i  Zenona pożegnanie lata. A tu i pogoda nie taka i koszyki wpadają pod nogi i chyba nawet lato już sobie poszło – tak zupełnie bez pożegnania.
Żyrafa wstała powolutku, uwolniła się z koszyków, otrzepała futerko i powiedziała sama do siebie:
-No cóż, od czego są plany jeśli nie od ich zmiany – i delikatny uśmiech pojawił  się na jej twarzy jak tylko to pomyślała.
-To miał być fajny dzień i miałam go spędzić z Zenonem – powiedziała na głos sama do siebie. – Tak też będzie – wykorzystamy wiatr i będziemy puszczać latawce nad rzeką. Może jak słonko zobaczy nasze kolorowe latawce to też na chwilkę do nas wyjrzy – powiedziała do siebie i z uśmiechem zanurkowała do szafy w poszukiwaniu latawca…

2 komentarze:

  1. oprocz reakcji ofiary: ''wszyscy przeciwko mnie'' mozemy tez przybrac reakcje agresywna: ''to ich wina''. To tak tytulem uscislenia i tylko dla tych ktorzy zagladaja na bloga i dopiero raczkuja w PbP :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za doprecyzowanie. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń