wtorek, 13 sierpnia 2013

DZIECI NIE RYBY I SWÓJ GŁOS MAJĄ!

Któż z nas nie zna powiedzenia „dzieci i ryby głosu nie mają”. Sama niejednokrotnie słyszałam te słowa w dzieciństwie. Rozumiałam wówczas, że to, co mam do powiedzenia nie ma znaczenia, jest nie ważne. A także, że ja, tylko dlatego, że jestem mniejsza i jestem dzieckiem mam mniej praw niż dorośli. Nie zastanawiałam się wówczas, jakich praw jestem pozbawiania i czy to słuszne czy nie – taka była niepisana, acz głośno wypowiada zasada. W duchu tego podejścia, gdy dziecko prosiło dorosłego o coś ważnego dla siebie a on się nie zgadzał i dziecko chciało zadać pytanie: „dlaczego nie?” - wówczas mogło usłyszeć odpowiedź: „Bo ja tak mówię i koniec dyskusji”. Niejednokrotnie intencja, z jaką dorosły wypowiadał te słowa była dogłębnie wzruszająca: miłość, troska a nawet wsparcie. Cóż, rozumiem to i jakaś część mnie akceptuje to a jednocześnie inna cześć myśli, że wolałaby inne sposoby dorosłych na okazywanie miłości, troski czy wsparcia.

Gdy duża osoba posiadająca w oczach dziecka autorytet (rodzic, nauczyciel, opiekun) daje dziecku odczuć, że to, co mówi nie ma znaczenia lub po prostu nie będzie wzięte pod uwagę to rodzi mi się w głowie od razu pytanie:

Jako, że większość dorosłych chce by ich pociech w przyszłości były samodzielne i pewne siebie – tak po prostu wierzyły w siebie – to jak takie słowa dorosłego świadczące o tym, ze to, co dziecko mówi nie ma znaczenia wspierają dziecko w byciu pewnym siebie dorosłym w przyszłości?

Innymi słowy: jak takie działania pomagają a nawet pozwalają dziecku rozwijać już w dzieciństwie samodzielność i wiarę w siebie?

My mamy przekonanie, że nie pomagają Nie znaczy to oczywiście, że jeśli rodzic daje dziecku odczuć, że nie bierze jego zdania pod uwagę to zawsze w konsekwencji dziecko będzie miało zachwianą wiarę w siebie. Nie, zupełnie nie! Nie ma to przełożenia 1:1. Nam jednak chodzi o to by w rodzicielstwie starać się być spójnym, czyli to co deklaruję (jakie cechy chcę wspierać u dziecka, jakimi wartościami chcę się kierować w relacji duży-mały) było widoczne w tym co robię i jak mówię.

Dobre intencje na poziomie deklaracji czy myśli np. „w wychowaniu ważne jest by wspierać dzieci” nie wystarczają a kluczowe jest by mały odzwierciedlenie w codzienności – co konkretnie zrobię i powiem, gdy moje dziecko po raz kolejny nie poradzi sobie z jazdą na rowerze? Jakimi słowami i jakimi działaniami je wesprę? Jak okażę, że to, czego doświadcza jest dla mnie ważne i jednocześnie uszanuję jego emocje?

Przeczytajmy, co pewnego letniego wieczoru powiedział na ten temat szakal Zenon

***
W ten słoneczny sierpniowy dzień Zenon został zaproszony do Leśnego Przedszkola by poczytać dzieciom bajki i porozmawiać o emocjach. Ach – ależ to wspaniale, że przedszkolanka lisica mnie zaprosiła – pomyślał Zenon. Emocje to ważny dla mnie temat – kontynuowała sam do siebie – i chcę się nim dzielić z małymi zwierzątkami. Bo dobre poznanie i zrozumienie emocji pomaga bardzo w życiu! – mruknął do siebie i przypomniał sobie pewną sytuację z przeszłości.
Był wtedy nie-za-dużym szakalem i w odwiedziny przyjechał do niego dziadek Edmund. Zenon bardzo się cieszył na to spotkanie. Zawsze z dziadkiem chodził nad staw puszczać kamienie, robili łodki z drewna i puszczali je rzeką w świat. Lecz najbardziej lubił dziadka opowieści. Dziadek wiele podróżował i odwiedzał przeróżne zakątki świata. Był za morzami i za oceanami i spotykał takie ciekawe zwierzęta. Zenon odliczął dni do wizyty dziadka, w tym celu zrobił sobie specjalny kalendarza na ścianie – każdy liść do był jeden dzień pozostający do wizyty dziadka.
W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień i zjawił się dziadek z torba pełną rozmaitych pamiątek z podróży. Zenon był zachwycony – podskakiwał, fikał koziołki i nie dostępował dziadka na krok. Spędział z nim każda możliwą chwilę. To był naprawdę wspaniały czas, aż do momentu, gdy odwiedził ich łoć Maurycy. Maurycy zaproponował, że z okazji przyjazdu Edmunda chciałby zorganizować wielkie przyjęcie, na które zaprosiłby wszystkie dorosłe zwierzęta. Edmund mógłby wówczas zrobić dla zebranych prelekcję, poopowiadać o przygodach swoich, o trudnych sytuacjach czy groźnych wyzwaniach, o niespotykanych zwierzętach. To byłaby również świetna okazja do integracji dorosłych zwierząt Leśnego Zakątka – bo jakość ostatnio mniej było takich spotkań. Zenon przysłuchiwała się rozmowie i słysząc słowa pana Maurycego bardzo się zaniepokoił.
Pomyślał sobie: - jakże ja miałbym nie być ja takim spotkaniu gdzie D Z IA D EK TAKIE SUPER FAJNE RZECZY BĘDZIE OPOWIADAŁ!!! Zaraz potem sam sobie wytłumaczył, że na pewno zrobią dla niego wyjątek i nie ma się czym martwić bo przecież on musi tak być i już.

Dziadek Zenona z ochotą przyjął zaproszenie Pana Maurycego. Gdy trochę niepewnie acz z ciekawością Zenon spytał mamy czy też będzie mógł pójść na to spotkanie, usłyszał zdecydowaną odpowiedz: „Ależ kochanie to jest spotkanie tylko dla dorosłych – słyszałeś, co mówił pan Maurycy!”
-Mamo, mamo, ale ja muszę tam być!!! Po prostu muszę! Dziadek takie fascynujące historię opowiada! – proszę Cię - zgódź się! – powiedział Zenon naprawdę załamanym głosem.
- Wykluczone – odpowiedziała stanowczo mama – nie będzie tam żadnych dzieci i sprawę uważam za zamkniętą. Nie ma co wracać do tematu – po czym wyszła by odprowadzić pana Maurycego do furtki.

Zenon siedział na podłodze a z jego oczy kapały łzy. Uszy miał oklapnięte, nos spuszczony na kwintę a jego fikający zazwyczaj ogon leżał bez ruchu. Serce jakby na chwilę zamarło….
- To nie fair-  mruczał pod nosem! –To nie fair, kto jak kto, ale ja musze tam być! Cóż za niesprawiedliwość!!!

Wtedy przyszedł do niego dziadek. Usiadł obok na podłodze i siedzieli przez chwilę w milczeniu. Patrzyli sobie w oczy a Zenon czuł, że jego serduszko powoli puk, puk, puk zaczynało bić….
Potem dziadek długo rozmawiał z Zenonem o uczuciach. Nauczył go rozpoznawać w ciele różne emocje i nazywać je. Na przykład jak inaczej czujemy rozczarowanie a inaczej frustrację. Czym różni się smutek od tęsknoty czy złości. A jak to jest z radością czy spokojem. Zenon był zafascynowany – zaczynał rozumieć, co się z nim teraz dzieje a także lepiej rozumiał wiele sytuacji z przeszłości. Od tamtej pory emocje są dla niego ważnymi drogowskazami o tym co się w nim dzieje i na czym mu tak głęboko w serduszku zależy.

A co do prelekcji to dziadek pokazał mu taką prelekcję „na próbę” w domu nim udał się na spotkanie z dorosłymi i Zenon ze spokojem został w domu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz