Gdy
wyobrażamy sobie nasze dzieci gdy dorosną, widzimy je w sytuacjach, które w
naszym odczuciu przyniosą im szczęście i radość. Zastanawiamy się: czym będą
się zajmować, jak będą żyć, co będzie ich pasjonowało, jak będą spędzać czas
wolny i wreszcie wyobrażamy sobie, jakimi ludźmi będą nasze dorosłe już dzieci?
I tu nasuwają się pytania:
- Co dziś robię, by wzmacniać w moim dziecku te cechy czy zainteresowania, które wydają mi się słuszne, potrzebne czy wspierające je w jego życiu?
- Jak wspieram swoje dziecko dziś by osiągnęło w życiu to czego ono chce?
Nie
zachęcamy oczywiście do przenoszenia na dzieci niespełnionych wizji siebie.
Namawiamy do refleksji: jeśli chcę by moje dziecko było samodzielne i potrafiło
podejmować decyzje w zgodzie ze sobą, to co robię dziś by ono mogło się tego
nauczyć. Być może następnym razem, pozwolę swojemu dziecku zadecydować jakie
ubranie włoży do przedszkola i zachęcę je do wspólnego przygotowania śniadania.
Jeśli chcę by moje dziecko lubiło sport, to może warto pobiegać z nim po trawie
kopiąc piłkę albo wybrać się wspólnie na basen. A może zastanówmy się czy my
sami lubimy sport lub co dla nas w sporcie jest pasjonującego? Dzieci bardzo
interesuje życie nas-dorosłych. Naśladują nas, interesują się tym czym my się
interesujemy. A nawet jeśli dorastając nie podzielą naszych pasji, to nauczą
się, że warto jest mieć coś co sprawia im radość i frajdę. (Bardzo lubię to
słowo: frajda)
Tym samym
znowu przybliżamy się do uczuć i potrzeb, które w naszym odczuciu, są znakami
które pozwalają bezpiecznie poruszać się w społeczeństwie. Wielokrotnie
czytaliście na tym blogu, że istotą jest zauważenie i rozpoznanie swoich
potrzeb. Czasem potrzeba nie może być spełniona i wtedy przychodzi czas
opłakiwania (ang. mourning). Jednakże wzięcie konkretnej potrzeby pod uwagę i
nazwanie jej robi ogromną różnice, gdyż to jest jak usłyszeć i zobaczyć siebie
czy drugiego człowieka. Innym razem świętujemy (ang. celebrating), bo udało nam
się znaleźć strategię by potrzeby spełniać i cieszyć się tym.
Wracając do
pasji i zainteresowań, to warto pytać dziecko czy jest zadowolone z rysunku,
który stworzyło? Jak się czuło rysując dom i ludzi wokół niego? Zapytajmy
dlaczego wybrało taki temat? W ten sposób młody człowiek doświadcza radości,
szczęścia czy zabawy, uświadamia sobie to i uczy się, że różne strategie czy
sposoby mogą dawać pozytywne emocje. Uczy
także przyjemności i cieszenia się sobą. Taki podejście buduje pozytywny obraz
siebie i innych.
A co
ciekawego zdarzyło się dziś u żyrafy Bibi? Zachęcamy do czytania:
***
-Bibi -zagadnął Zenon do żyrafy, gdy
razem wylegiwali się w słońcu na trawie-Nie rozumiem o co chodzi z byciem
samodzielnym. Bibi otworzyła oczy i spojrzała na swojego przyjaciela. Czuła, że
Zenon mówi o czymś dla siebie ważnym i nie chciała mu przerywać. –Gdy rano
mówię, że nie włożę żółtych skarpetek, tylko czerwone. To mama mówi że nie, bo nie
pasują do zielonych spodni. A ja mam taką ochotę na żółte! A innym razem, gdy
wskakuję w największa napotkaną kałużę w lesie, to potem muszę siedzieć w
pokoju, żeby przemyśleć swoje zachowanie. To kiedy mam być samodzielny a kiedy
mi nie wolno? A tak w ogóle to co to jest ta samodzielność?
-Słyszę, że jesteś pogubiony i
chciałbyś mieć jasność czego się od ciebie oczekuje? Czasem słyszysz, że trzeba
czy powinieneś być samodzielny i zupełnie nie wiesz co to znaczy, bo gdy wydaje
ci się, że taki jesteś to dorośli swoim zachowaniem pokazują coś innego.
-Uhm! A może dorośli nie wiedzą co to
znaczy być samodzielnym i dlatego nikt mi tego nie wytłumaczył?...
Bibi uśmiechnęła się. Pomyślała, że
dorośli czasem zapominają, że uczenie się samodzielności nie jest łatwe i że
mogliby ułatwić to swoim dzieciom…
Jak dziś mogę
ułatwić swojemu dziecku bycie samodzielnym?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz