Zapewne większość z nas jest
świadoma, że fundamentami rozwoju dzieci są: akceptacja i bezwarunkowa miłość.
Jako rodzice wiele robimy z myślą
o naszych dzieciach. Chcemy wychować je na w pełni szczęśliwych ludzi, który
wierzą w swój potencjał i są świadomi swoich uczuć i swoich potrzeb dorosłych.
Wszystko to piękne a jednak rodzą mi się w głowie pytania:
- Czy moje dziecko o tym wszystkim wie?
- Czy moje działania, słowa, gesty pokazują mu w jasny i przystępny sposób, że jest dla mnie ważne i jest bardzo, bardzo kochane?
- Jak mogę w najlepszy sposób zadbać by moje dziecko czuło moja miłość?
Gdy myślę o możliwych
odpowiedziach przychodzi mi do głowy wiele zagadnień. Jednym z nich jest
spójność – czyli to, co mówię i robię, moja postawa oraz to jak buduję
relację z innymi było spójne. Dzieci uczą się przez modelowanie – obserwują i
naśladują to co robimy, to jak zwracamy się do innych dzieci czy dorosłych, jak
budujemy relacje, co lubimy robić, ja się odżywiamy i wiele innych. Kolejnym
aspektem jest sprawdzanie, jak dziecko postrzega tę samą rzeczywistość i
odbiera otrzymywane od rodzica komunikaty (werbalne i nie werbalne). Mam tu na
myśli, wspólne opisanie tej samej rzeczywistości i ważnych pojęć by na końcu
serca (rodzica i dziecka) mogły się spotkać…
***
Gdy Natalia Rysiowa skończyła
czytać swojej córeczce Malwinie bajkę na dobranoc, pocałowała ją czule i
delikatnie w policzek i powiedziała głosem:\
-Kocham Cię bardzo córeczko,
Śpij dobrze- i już zbierała się do wyjścia z pokoju Malwiny, gdy ona
powiedziała:
-Mamo ty mnie wcale nie
kochasz…!- Słowa córki bardzo, ale to bardzo ją zaskoczyły. Tak bardzo kochała
Malwinę i tak się cieszyła, że to właśnie ona jest jej córeczką, że aż trudno
to było ubrać w słowa. Jednocześnie miała świadomość, że dużo rzeczy robi z
myślą o swojej córeczce: spędzają razem dużo czasu, bawią się w przeróżne
zabawy, chodzą na spacery, wspólnie gotują i pieką a ostatnio nawet urządziły
sobie prawdziwy plener malarski na brzegu rzeki.
-Tak bardzo lubię Malwinie
czytać książeczki. Wiele razy w ciągu dnia mówię jej, jak bardzo ją kocham i
jak jest ważna. Skąd, więc przyszło jej do głowy, że jej nie kocham? To
naprawdę niedorzeczność!
Natalia Rysiowa wzięła głęboki
wdech a potem kolejny i jeszcze jeden. Usiadła koło córeczki, wzięła ją za
łapkę i powiedziała:
-Malwinko bardzo, bardzo Cię
kocham. Bawię się z Tobą, z radością się Tobą opiekuję, chodzimy na spacery,
wspólnie wykonujemy tyle rzeczy i spędzamy razem dużo czasu. Naprawdę bardzo
Cię kocham.
-Nie kochasz mnie!–
powiedziała Malwina a jej mina była coraz smutniejsza
Mama kontynuowała:
- Ale przecież tyle razy w
ciągu dnia mówię, że Cię kocham.
-Nie kochasz mnie! – stale
powtarzała Malwina
Natalia Rysiowa przytaczała coraz
więcej i więcej przykładów, by przekonać córkę jak bardzo ją kocha. Jednak
Malwina nadal powtarzała zdanie „Nie kochasz mnie..” i słowa mamy zdawała się
wcale nie pomagać jej w zmianie zdania. Było już coraz później i Natalia
Rysiowa chciała by Malwina już poszła spać. Zależała jej na odpoczynku córki i
swoim oraz na tym by rano były wyspane i miały siłę na wycieczkę, którą
zaplanowały. A jednocześnie czuła jak jej serce jest poruszone a nawet
zaniepokojone słowami córki. Ważne dla niej było by zrozumieć, co córka chce
jej tymi słowami przekazać. W końcu trochę zrezygnowana spytała córki:
-Malwinko, a skąd
wiedziałabyś, że Cię kocham?
-Ha – dziewczynka energicznie
usiadła na łóżku- To proste! Gdybyś mnie kochała, to co wieczór głaskałabyś
mnie po stópkach i mówiła, że mnie kochasz. Tak robiłaś jak byłam malutka i
doskonale to pamiętam…
Natalia Borsukowa zaniemówiła.
- A więc to o to chodzi – pomyślała. Tylko tyle i aż tyle. Czyli nie o więcej
zabawa, więcej czasu czy inne aktywność. Malwina potrzebuje głaskania po
stopach jak zasypia i mówienia jej wtedy, że ja kocham – by czuć się kochaną.
Uff- odetchnęła Natalia – dobrze wiedzieć….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz