wtorek, 26 marca 2013

SKĄD WIESZ, ŻE CIĘ KOCHAM!



Zapewne większość z nas jest świadoma, że fundamentami rozwoju dzieci są: akceptacja i bezwarunkowa miłość.
Jako rodzice wiele robimy z myślą o naszych dzieciach. Chcemy wychować je na w pełni szczęśliwych ludzi, który wierzą w swój potencjał i są świadomi swoich uczuć i swoich potrzeb dorosłych. Wszystko to piękne a jednak rodzą mi się w głowie pytania:

  • Czy moje dziecko o tym wszystkim wie?
  • Czy moje działania, słowa, gesty pokazują mu w jasny i przystępny sposób, że jest dla mnie ważne i jest bardzo, bardzo kochane?
  • Jak mogę w najlepszy sposób zadbać by moje dziecko czuło moja miłość?

Gdy myślę o możliwych odpowiedziach przychodzi mi do głowy wiele zagadnień. Jednym z nich jest spójność – czyli to, co mówię i  robię, moja postawa oraz to jak buduję relację z innymi było spójne. Dzieci uczą się przez modelowanie – obserwują i naśladują to co robimy, to jak zwracamy się do innych dzieci czy dorosłych, jak budujemy relacje, co lubimy robić, ja się odżywiamy i wiele innych. Kolejnym aspektem jest sprawdzanie, jak dziecko postrzega tę samą rzeczywistość i odbiera otrzymywane od rodzica komunikaty (werbalne i nie werbalne). Mam tu na myśli, wspólne opisanie tej samej rzeczywistości i ważnych pojęć by na końcu serca (rodzica i dziecka) mogły się spotkać…

***
Gdy Natalia Rysiowa skończyła czytać swojej córeczce Malwinie bajkę na dobranoc, pocałowała ją  czule i delikatnie w policzek i powiedziała głosem:\
-Kocham Cię bardzo córeczko, Śpij dobrze- i już zbierała się do wyjścia z  pokoju Malwiny, gdy ona powiedziała:
-Mamo ty mnie wcale nie kochasz…!- Słowa córki bardzo, ale to bardzo ją zaskoczyły. Tak bardzo kochała Malwinę i tak się cieszyła, że to właśnie ona jest jej córeczką, że aż trudno to było ubrać w słowa. Jednocześnie miała świadomość, że dużo rzeczy robi z myślą o swojej córeczce: spędzają razem dużo czasu, bawią się w przeróżne zabawy, chodzą na spacery, wspólnie gotują i pieką a ostatnio nawet urządziły sobie prawdziwy plener malarski na brzegu rzeki. 
-Tak bardzo lubię Malwinie czytać książeczki. Wiele razy w ciągu dnia mówię jej, jak bardzo ją kocham i jak jest ważna. Skąd, więc przyszło jej do głowy, że jej nie kocham? To naprawdę niedorzeczność!
Natalia Rysiowa wzięła głęboki wdech a potem kolejny i jeszcze jeden. Usiadła koło córeczki, wzięła ją za łapkę i powiedziała:
-Malwinko bardzo, bardzo Cię kocham. Bawię się z Tobą, z radością się Tobą opiekuję, chodzimy na spacery, wspólnie wykonujemy tyle rzeczy i spędzamy razem dużo czasu. Naprawdę bardzo Cię kocham.
-Nie kochasz mnie!– powiedziała Malwina a jej mina była coraz smutniejsza
Mama kontynuowała:
- Ale przecież tyle razy w ciągu dnia mówię, że Cię kocham.
-Nie kochasz mnie! – stale powtarzała Malwina
Natalia Rysiowa przytaczała coraz więcej i więcej przykładów, by przekonać córkę jak bardzo ją kocha. Jednak Malwina nadal powtarzała zdanie „Nie kochasz mnie..” i słowa mamy zdawała się wcale nie pomagać jej w zmianie zdania. Było już coraz później i Natalia Rysiowa chciała by Malwina już poszła spać. Zależała jej na odpoczynku córki i swoim oraz na tym by rano były wyspane i miały siłę na wycieczkę, którą zaplanowały. A jednocześnie czuła jak jej serce jest poruszone a nawet zaniepokojone słowami córki. Ważne dla niej było by zrozumieć, co córka chce jej tymi słowami przekazać. W końcu trochę zrezygnowana spytała córki:
-Malwinko, a skąd wiedziałabyś, że Cię kocham?
-Ha – dziewczynka energicznie usiadła na łóżku- To proste! Gdybyś mnie kochała, to co wieczór głaskałabyś mnie po stópkach i mówiła, że mnie kochasz. Tak robiłaś jak byłam malutka i doskonale to pamiętam…
Natalia Borsukowa zaniemówiła. - A więc to o to chodzi – pomyślała. Tylko tyle i aż tyle. Czyli nie o więcej zabawa, więcej czasu czy inne aktywność. Malwina potrzebuje głaskania po stopach jak zasypia i mówienia jej wtedy, że ja kocham – by czuć się kochaną. Uff- odetchnęła Natalia – dobrze wiedzieć….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz