czwartek, 14 listopada 2013

Jestem jaki jestem!

Dzieci by wzrastać potrzebują bezwarunkowej miłości, akceptacji i szacunku. Rodzice kochają swoje dzieci i chcą im okazywać zarówno miłość jak i szacunek i akceptację. Jako, ze rodzice to najważniejsze osoby w pierwszy lata życia dziecka ( i później bardzo często też). Ich zdanie, uznanie, aprobata są dla dzieci kluczowe. Zabiegają o nie - starają się zachowywać tak by rodzic je widziała, by mieć z nim kontakt.
W porozumieniu bez przemocy, z którego czerpiemy inspirację, mówimy iż naturalną potrzebą ludzi (w tym i dzieci bo są od początku kompletnymi ludźmi!!!) jest wzbogacanie życia innych ludzi - działanie tak bym ja i inni wzrastali. Dzieci chcą współpracować z rodzicami, lubią patrzeć radość swoich opiekunów lubią ich słuchać.
A to co mówią do nich rodzice jest ważne. Bo w ten sposób, słuchając swoich rodziców, podpatrując jak oni się zachowują i jak rozmawiają dzieci się uczą życia - tego jak budować relacje, jakimi wartościami w życiu się kierować, jak radzić sobie w sytuacjach konfliktów oraz co tak naprawdę myśleć o sobie: czy jestem ok jaki jestem? czy też musze starać się robić więcej, inaczej bo dopiero wtedy będę ok?
Czasem jednak to co mówią rodzice a nawet to jak mówią do swoich dzieci może być trudne dla dzieci. Trudne dlatego, że nie mają pewności czy rodzice je nadal kochają? Czy są wystarczająco dobre? Czy wystarczająco się starają?
Uważność w kontaktach z dziećmi, uważność na słowa, na ton głosu, wyraz naszych oczu gdy mówimy może pomagać dzieciom rozwijać wiarę w siebie, wiarę w swoją wewnętrzną unikalność i siłę.
* * *
 
-Jestem najmniejszy w mojej rodzinie. Nawet Felix który jest młodszy ma nieco dłuższe kolce – tak odrobinkę ale zawsze – powiedziała markotnym głosem jeżyk Alfred.
Wyglądał na naprawdę smutnego. Zniknął jego promienny uśmiech, którym zazwyczaj lubił witać swoich rozmówców. Miała bardziej niż zwykle czerwony nosek i zapłakane oczy.
Obok niego siedziała Żyrafa Bibi i delikatnie trzymała go za łapkę.
 Alfred przyszedł do Bibi już z samego rana, kiedy żyrafa szykowała się do zjedzenia śniadania. Nie chciała nic jeść ani pić tylko usiadł z markotna miną i powiedział: „Mam dość. Mam zupełnie dość. Nie wytrzymam tego ani chwilki dłużej.” Po czym na kilkanaście minut zamilkł i siedziała smutny a z jego językowych oczu, które często wypełniała blask radości, teraz płynęły łzy – duże, gęste i było ich naprawdę dużo.
Bibi przyniosła pudełko chusteczek do nos i ciepłym głosem powiedziała do Alfreda:
-Jeśli masz ochotę płakać, płacz ile chcesz. Ja będę tu koło Ciebie i jak będziesz mnie potrzebować daj mi malutki znak.
Po czym cieło przytuliła jeżyka a ten zwinął kolce by nie pokuć Bibi i zamknął oczy. Powoli spokój wracał, serduszko choć nadal smutne biło jakby wolniej.
-O jak dobrze, że jest przy mnie Bibi pomyślał Alfred i zamknął oczy.
Tak więc teraz siedzieli obok siebie. Bibi trzymała go za rękę a Alfred choć był nadal bardzo smutny powoli opowiadał Bibi dlaczego do niej przyszedł tak rano.
-Wiesz Bibi, często słyszę, że coś ze mną jest nie tak: a to mam być większy, a to mniejszy, a to mam mówić ciszej, więcej, mniej czy głośniej. I mam tego naprawdę dość! – powiedziała jeżyk
-Mówisz, że różne rzeczy słyszysz o tym jaki masz być i jak się zachowywać …. (Bibi zwolniła głos) I kiedy to słyszysz to zastanawiam się jak się czujesz?
Jeżyk wziął głęboki wdech po czym powiedziała – Ach jestem trochę zmęczony, trochę zniecierpliwiony i trochę smutny (na chwilę zamilkł widać, że się zastanawia…) a nawet trochę zły.
Bo wiesz ja zupełnie nie wiem czemu nie mogą przyjąć, że jestem jaki jestem. Teraz jestem dokładnie taki jaki jestem, nie większy i nie mniejszy. I nie chcę zastanawiać się kiedy urosnę czy kiedy będę lepiej umiała pisać literki lub szybciej turlać się z górki – tak jak to już umie Feliks. Rozumiesz?
-Chyba tak – odpowiedziała Bibi – ale pozwól, że sprawdzę. Czy chodzi CI o to by Twoi najbliżsi zaakceptowali Cię takim jakim jesteś, tak? (a Alfred kiwnął główką) I chciałabyś by Cię nie porównywali, ani nie pośpieszali w nauce czy rozwoju by po prostu zauważyli jaki teraz jesteś i z tego się cieszyli, czy tak?
- Dokładnie tak. Ja mam wielką frajdę jak turlam się z górki choć robię to wolniej niż Felix. I pisać literki też lubię bo coraz więcej sam już umiem czytać. A na rośnięcie to nie mam dużego wpływu a przypominanie mi ciągle, by zjadł jeszcze jedno jabłuszko bo musze urosnąć – czasem sprawia, że te jabłka już mi przestają smakować, a przecież ja uwielbiam jabłka – jeżyk podniósł oczy na Bibi – to były smutne oczy.
Tak bardzo teraz pragnął akceptacji takim jak jest. To było dla niego bardzo, bardzo ważne – a może nawet w tej konkretnej chwili – to było najważniejsze na świecie.
Alfred i Bibi długo jeszcze rozmawiali o jak to jest mieć krótsze kolce niż rodzeństwo, mniejszy apetyt niż starszy brat, czy większe łapki niż siostra. Jeżyk nie chciał być oceniany, porównywany – chciała być sobą.
Wspólnie z Bibi zastanawiał się jak to powiedzieć rodzicom i babci. Bał się tej rozmowy bo nie wiedziała jak dokładnie powiedzieć o tym co jest dla niego takie ważne. Obawiał się też czy rodzina go zrozumie, lecz wiedział, że chce spróbować a jednocześnie cieszył się, że Bibi obiecała mu w tym pomóc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz