środa, 2 października 2013

O AUTENTYCZNOŚCI BYCIA RODZICEM.


Czy zdarza Wam się, drodzy Rodzice,  słyszeć na przykład takie zdania:

Dziecko powinno mieć rodzeństwo, bo inaczej wyrośnie na egoistę! Kobieta powinna karmić piersią! Z dzieckiem należy jak najdłużej być w domu, nie powinno się go posyłać do żłobka! Rodziny wielodzietne są super! Mała różnica wieku między dziećmi jest najlepsza! To nie sztuka urodzić i wychować jedno dziecko!

Nie mam nic przeciwko tym opinio, ale w moim odczuciu ważne by wybór jakiego dokonują rodzice był świadomy, a nie wynikał z lęku czy obawy. Kto daje gwarancję, że dzieci z małą różnicą wieku będą się ze sobą bawiły, będą w kontakcie i że unikniemy kłótni i bicia się nawzajem? Albo skąd pewność, że rodzeństwo z różnicą wieku 5 czy 6 lat nie będzie miało kontaktu i bliskiej relacji? A rodzice? Warto zapytać siebie, czy chcę rodzic kolejne dziecko po 2 latach od pierwszej ciąży? Może wolę poczekać?

Warto być w zgodzie ze sobą, warto sprawdzać jak JA, jako dorosły człowiek, mam się z ogólnie panującymi przekonaniami? Czy się zgadzam, czy tak chcę wybrać jak ‘mi nakazuje ogólnie przyjęta opinia’? Bo, być może, nie chcę być z dzieckiem w domu, frustruje mnie chodzenie w wózkiem po parku, marzę o pracy którą lubię i która daje mi dużo satysfakcji. Być może warto poprosić babcię by zaopiekowała się malcem, a ja natomiast chętnie będę śpiewać kołysanki na dobranoc, gotować pyszne zupy, grać w warcaby, itd. Ważne by dogadać się ze sobą jak JA jako rodzic i człowiek chcę? Co jest dla MNIE ważne w tej sytuacji życiowej w jakiej jestem. Może być tak, że chętnie zostanę w dzieckiem w domu dopóki ono nie pójdzie do przedszkola, ale niestety sytuacja życiowa zmusza mnie niejako do powrotu do pracy. I co wtedy, jak mogę zadbać o siebie, by nie mieć poczucia winy i zorganizować życie swoje i swojego dziecka, by mieć z nim kontakt i by ono było zaopiekowane.

 

 

Ktoś powie, że za dużo tu zastanawiania się nad sobą. Być może tak, ale z drugiej strony, gdy zastanowię się jak chcę by wyglądała moja kolejna ciąża, to podejmę decyzje że jednak będę mniej lub więcej pracowała, niż w poprzedniej. Może, tym razem, umówię się z przyjaciółką, która dzieci nie ma, że będzie mnie odwiedzać częściej. A może znajdę grupę dla matek z małymi dziećmi, by spotykać się i mieć wsparcie? Bo, być może, jeśli zadbam o siebie, swój nastrój i swoje potrzeby, to uniknę baby blues’a, nie będę krzyczeć na dzieci, uda mi się znaleźć strategię na bardziej cierpliwe i spokojne podejście do nich. Warto zadawać sobie pytania:

Co jest dla mnie ważne? Czego JA chcę? A czego  JA NIE chcę?

Poza tym, takie podejście od sprawy, pokazuje też dziecku, że warto o siebie dbać.  Czy chcę być szczęśliwą mamą czy sfrustrowaną? Taką, która gotuje, bo musi czy chce i lubi to robić? A może chcę wrócić do pracy, którą lubię i mieć 3 godziny wieczorem z dzieckiem, gdy poświęcę mu  czas i uwagę? JA jako dorosły człowiek decyduję. Warto, by decyzje podjąć w pełni szacunku dla siebie i dziecka.

Co jest dla mnie ważne w rodzicielstwie?

·       Czas ilość/jakość spędzonego czasu z dzieckiem.

·       Kontakt.

·       To czego uczę swoje dziecko (postawy życiowe, opinie, wiedza).

Rodzice (mama i tata) biorą odpowiedzialność za życie człowieka jakim jest dziecko. Gdy ono pojawia się na świecie, to staje się faktem, bytem, życiem, nie można go schować i udawać, że go nie ma.

W rodzicielstwie czerpiemy ze swoich zasobów, ze swoich baterii i wydatkujemy je na zajmowanie się dzieckiem: karmienie, czas z nim, uwagę, budowanie relacji i inne.  Gdy moje baterie wewnętrzne są załadowane, to mam skąd czerpać-dlatego ważne by dbać o swoje potrzeby. Posługując się metaforą, przywołam komunikat jaki słyszymy na początku lotu samolotem, gdy obsługa samolotu informuje o podstawowych zasadach ewakuacji. Jest tam mowa o tym, że w razie potrzeby, maskę tlenowa najpierw zakładamy SOBIE a potem dziecku.

Dlatego warto by rodzice znali odpowiedź na takie pytania: Co mnie ładuje? Co mnie wspiera? Co pozwala mi być takim rodzicem jakim chcę być?  Ponieważ potrzeby nie wyrażone, nie zaspokojone, nie usłyszane, nie zobaczone, nie wzięte pod uwagę a także nie opłakane, gromadzą się i kumulują mogą wystrzelić jak butelka gazowanego napoju.

***

Bibi weszła do swojej chatki bardzo zmarznięta i głodna. Było kilka ważnych dla niej powodów, dla których bardzo lubiła długie spacery po lesie. Po pierwsze, czasem lubiła być sama, bo mogła zebrać myśli i zastanowić się nad tym co dla niej ważne. A po drugie, chodzenie pozwalało jej dbać o kondycję, mogła poruszyć wszystkie kości i dotlenić głowę. Tym razem,  jej spacer zajął 4 godziny, bo w lesie było mnóstwo ciekawych roślin, którym warto się przyjrzeć, z drzew spadły liście, które mieniły się w słońcu kolorami i Bibi z zaciekawieniem je oglądała.. I wreszcie, żyrafa miała nadzieję, że znajdzie kasztany i żołędzie, z których będzie mogła razem ze zwierzątkami z Leśnego Przedszkola, zrobić różne stworki.  

Bibi zabierała się do przygotowania sobie obiadu. Dziś miała ochotę na zapiekankę z brokułami, którą bardzo lubiła. A z powodu głodu, który czuła już w całym brzuchu robiła się coraz bardziej zmęczona.  Nagle, słychać było pukanie do drzwi. –Proszę! –zawołała i w sekundę w drzwiach pojawiła się Zenon.

-Oooo, jesteś! No wreszcie, byłem u ciebie już dwa razy, ale cię nie było…

-Cześć Zenonie-wtrąciła Bibi, ale Zenon nie przerywał:-Gdzie ty byłaś tyle czasu? Muszę cię zapytać o coś ważnego, bo nie potrafię się zdecydować. Wiesz, bo konstruuję nowy latawiec i nie wiem jakiego materiału użyć. Ten ostatni, no wiesz, który robiłem z Marcelim był świetny, wspaniale latał, ale szybko się zniszczył.

-Wiesz Zenonie, ja nie znam się na latawcach. Zapytaj brata, skoro on ma doświadczenie…

-Nieee. Marceli nie chce mi pomóc, bo jest zajęty czymś innym. No więc sama rozumiesz, mam trudna decyzję do podjęcia, a z drugiej strony to takie interesujące, tak wymyślać i zastanawiać się, bo ja nigdy nie wiem jaki będzie efekt i…

Bibi usiadła delikatnie w fotelu i patrzyła na Zenona. Czuła, że jest bardzo głodna i że brak jej sił. Marzyła o swojej zapiekance, ale nie umiała przerwać monologu Zenona, bo ten był bardzo zaangażowany w swój nowy pomysł i zdawał się nie widzieć świata poza nim. Żyrafa patrzyła na przyjaciela i nic nie mówiła. Nie rozumiała też co do niej mówi, bo nie mogła się skupić z głodu i zmęczenia. Przypomniała sobie, jak mama gotowała zapiekankę i polewała ją sosem pieczarkowym. A po obiedzie serwowała mus jagodowy i razem siadały na werandzie, żeby czytać książki i rozmawiać. Bibi nieustająco słyszała głos Zenona, który mówił i mówił i mówił…aż wreszcie zasnęła.

-Bibi! Bibi! Ty wcale mnie nie słuchasz. Ja tu mówię do ciebie a tym nic. -Żyrafa otworzyła oczy i spojrzała na szakala.

-Zenonie, ja chętnie posłucham tego, co chcesz mi powiedzieć, ale ja, wiesz, nie znam się na latawcach, wiec obawiam się, że ci nie pomogę. Ale nawet jeśli nie chcesz mojej pomocy, a jedynie wysłuchana, to przepraszam cię, ale nie jestem w stanie słuchać ciebie, bo jestem baaaardzo głodna i jedyne o czym teraz myślę to moja zapiekanka brokułowa. Nie jestem w stanie być dobrym doradcą, dopóki nie zadbam o swój żołądek…

 Zapraszamy do zastanowienia się nad  kilkoma pytaniami:

1. Co się wydarzy, gdy zadbam o siebie?

2. Co się nie wydarzy, gdy zadbam o siebie?

3. Co się wydarzy, gdy nie zadbam o siebie?

4. Co się nie wydarzy, gdy nie zadbam o siebie?

Zapraszamy do praktyki:)

 

Pozdrawiamy,

Przyjaciele...

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz