Pewnego dnia do Bibi wpadła dawno
niewidziana przyjaciółka, nietoperzyca Blanka i poprosiła, żeby Bibi opowiedziała jakąś swoją opowieść.
Wiadomo - nikt nie opowiada tak, jak Bibi. Bibi uśmiechnęła się, bo lubi snuć
opowieści. „Hmm - mruknęła sama do siebie - Co by tu wybrać? Już wiem! Opowiem
Blance historię o dwóch wioskach, w których mówi się różnymi językami. Ciekawe
czy jej się spodoba? Ja bardzo lubię tę opowieść” – pomyślała żyrafa
i zaczęła opowiadać.
„W pewnym miejscu, nad rzeką
leżały w pobliżu siebie dwie wioski. Domy w tych wioskach miały podobne dachy, okna,
drzwi i ogrodzenia. Na ulicach stały podobne latarnie, a także mieszkańcy obu wiosek
wykonywali podobne zawody. Podobnie też wyglądali: mieli podobne fryzury i
ubrania i w podobny sposób spędzali
wolny czas.
Wioski były pozornie identyczne, jednak
różniły się tym, jak rozmawiali ze sobą ich mieszkańcy.
W wiosce po lewej stronie rzeki
mieszkała jasnowłosa dziewczynka o imieniu Zoja. Lubiła skakać na skakance,
malować i tańczyć. Ciekawiła ją bardzo wioska po drugiej stronie rzeki i pragnęła
poznać tamtejsze dzieci. Pewnego dnia,
gdy bawiła się nad rzeką, po drugiej stronie mostu zobaczyła czarnowłosego
chłopca. Gdy ten ją zauważył, pomachał ręką na powitanie. Tak zaczęła się
przyjaźń Zoi i Milo. Milo również lubił malować, lecz od skakanki wolał
wiszenie głową w dół na trzepaku i zabawę w chowanego. Milo i Zoja świetnie się
razem bawili nad rzeką. Aż w pewnej chwili Milo zapytał Zoję:
– Zojka opowiedz mi o języku w
waszej wiosce. Moja mama mówi, że jest on zupełnie inny niż nasz.
– Moja mama też tak mówi – odparła
Zoja. To ciekawe, bo my się dogadujemy.
– No właśnie – dodał Milo. – Mama
mówi, że wasz język jest zupełnie inny w trudnych sytuacjach lub gdy dwie
strony chcą różnych rzeczy. A co mówi twoja mama, gdy chce, byś poszła do
sklepu po mąkę, gdy jej się nagle skończy?
– To proste – odparła Zoja. Mówi:
„Wszystko w tym domu na mojej głowie. Pranie, sprzątanie, zakupy. Same
obowiązki. I nawet ciasta spokojnie zrobić nie można!” – A co wtedy mówi twoja
mama? – dopytywała Zoja.
– To zależy, co robię w takiej
chwili. Ostatnio jak grałem w piłkę, a mama chciała, bym szybko poszedł do
sklepu powiedziała: „Milo, widzę, że się świetnie bawisz z kolegami. Zabawa jest
ważna, ale wiesz, mam kłopot! Robię placki i nagle skończyła mi się mąka. Czy
możesz mi pomóc, przerwać na chwilę zabawę i pobiec do sklepu? Zaraz potem
wrócisz do gry?” Zoja się zaciekawiła i dopytywała dalej:
– A co mówią twoi rodzice, jak
nie chce ci się wyrzucić śmieci?
Milo uśmiechnął się i wyjaśnił
przyjaciółce:
– W takiej sytuacji mój tata
mógłby powiedzieć: „Milo rozumiem, że nie masz ochoty na wyrzucenie śmieci
teraz. Ja czasem też nie mam ochoty robić
tego, na co się umówiłem. Jednak bardzo zależy mi, byśmy wspólnie opiekowali się
naszym domem i o niego dbali. Ty umówiłeś się na wyrzucanie śmieci. Teraz kosz na śmieci jest pełny i brzydko
pachnie. Masz pomysł, co możemy z tym zrobić?
– O rety! To zupełnie inaczej,
niż mój tata – wykrzyknęła szczerze zadziwiona Zoja. Mój tata powiedziałby: „Jak
nie chcesz, to nie wyrzucaj, ale my twoich próśb też nie będziemy spełniać”.
Zapadła cisza. Dzieci zamyśliły
się, a po chwili Zoja niespodziewanie powiedziała:
– No wiem, czasem jak rodzice są
zmęczeniu lub emocje się w nich kłębią, mówią różne rzeczy, których nie lubię: „możesz,
ale pod warunkiem”, albo „nie chcę tego słuchać…”, albo „nie ma mowy, nie
zgadzam się i już...”, albo „koniec dyskusji”…
– No tak – powiedział Milo – wolę
nasz język, rozumiem, że czasem on jest trudny i że potrzeba nauczyć się nowych
słów…
– A czasem się zapomina, czego
się nauczyliśmy… - dodała Zoja
– No właśnie! Ja czasem, gdy
jestem zezłoszczony też mówię, że kogoś nie cierpię: mamy, taty, babci…. Te
słowa same mi tak wyskakują z buzi. Czasem udaje mi się krzyknąć: „jestem na
ciebie zły”, a czasem nie!
– No właśnie, tak sobie myślę, że
jak mama mówi, że wszystko jest na jej głowie, to chce powiedzieć, że jest
zmęczona, tylko nie umie inaczej. Ja znam moją mamę i ją rozumiem nawet, kiedy mówi
takim językiem, którego nie lubię.
– Wiesz Milo, ja wiem, że moja
mama mnie kocha – dodała po chwili.
– Moja też mnie kocha – powiedział Milo.
Dzięki.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńOj jak często mieszkam u zoi...
OdpowiedzUsuńOj jak często mieszkam u zoi...
OdpowiedzUsuń