Tego popołudnia pani Lidia wilczyca, mama Lilki, pracowała w domu. Po
obiedzie, z kubkiem pysznej gorącej kawy z mlekiem owsianym usiadła do stołu.
Praca Lidii polegała dziś na liczeniu, za czym nie przepadała. To praca, która
wymaga skupienia, dlatego w całej chatce wilków panowała cisza. Mama starała
się nie pomylić, bo z liczeniem jest tak, że jak się raz wilk pomyli, to
wszystko wychodzi źle i trzeba liczyć od nowa.
W pewnej chwili, drzwi chatki otworzyły się i ktoś wszedł cichutko do
środka. Słychać było stłumione szlochanie, coś w rodzaju buczenia i
pojękiwanie. To była Lilka, córka Lidii, która wróciła ze szkoły. Lila stanęła
w drzwiach kuchni. Jej oczy były zaczerwienione i kapały z nich łzy, a pyszczek
był smutny. Lila upuściła plecak z książkami na podłogę i powiedziała:
- Nie chcę płakać….- Mama wilczyca spojrzała na nią z nad okularów i
podniosła brwi ze zdziwienia.
- Nie chcesz płakać? - spytała a Lila kiwnęła potakująco łepkiem. Jednak łzy
płynęły jej z oczu. Było jej smutno, tak smutno i źle, że nie mogła tego
wyrazić słowami. Była też zła. Miała ochotę krzyczeć i tupać. Łapki zacisnęła w
pięści. Była bardzo napięta tak jakby chciała coś ważnego i trudnego zatrzymać.
- Tak, nie chcę płakać… - powtórzyła mała Lilka. Mama odłożyła papiery i
kalkulator, podeszła do Lilki, zdjęła okulary i uklękła przed nią, by patrzeć
jej w oczy. Pełnym miłości i ciepła wzrokiem spojrzała na małą nieszczęśliwą
wilczycę, po czym powiedziała:
- Tak słyszę, że nie chcesz płakać i przyznaję, że jestem zdziwiona. Widzę
łzy, i zaciśnięte łapki i smutną minkę i chciałabym lepiej zrozumieć co się u
ciebie teraz dzieje. Możesz mi powiedzieć?
- Nie chcę płakać, bo ty i tata tego nie lubicie. Nie lubicie jak
płaczę. Muszę się powstrzymać.
Mama była coraz bardziej zdziwiona. Wzięła głęboki wdech, potem drugi.
Poczuła ciężkość w sercu, tak jakby przygniótł je jakiś wielki głaz. Chciała
pomóc Lilce i miała poczucie, że to bardzo ważna sprawa. Tym bardziej, że jej
wilcza intuicja podpowiadała jej, że miała do czynienia z niezłym zamieszaniem.
Przecież ani ona ani Adam, tata wilk, nie mają nic przeciwko łzom córki. „Coś
tu się nieźle pokręciło” pomyślała mama wilczyca. Zaraz jednak przypomniała
sobie o pilnej i czekającej na nią pracy. Sama przed sobą przyznała, że jest
trudno w pełni skupić uwagę na córce, bo praca którą wykonywała wymagała dużo
wysiłku i mama już dziś wieczorem musi ją skończyć, bo koledzy z pracy czekają
na jej wynik.
Spojrzała ponownie na małą wilczycę i przytuliła ją delikatnie mówiąc: -
Kochanie, skąd wiesz że ja i tata nie lubimy jak płaczesz?
- Bo…bo…mówicie: NIE WYJ!
Ach, tak. Mama otworzyła szeroko oczy. Rzeczywiście, ostatnio gdy Lilka
płakała bardzo głośno, krzyczała i tupała, a do tego nic nie mówiła tata
powiedział: „Lila, nie wyj! Proszę użyj słów!” Nie mógł zupełnie zrozumieć o co
chodzi córce, był bezradny i szukał sposobu na nawiązanie choćby najmniejszej
nici kontaktu z nią.
- Wiesz, słyszę że nie chcesz płakać. Czuję, że to ważne słowa, poruszają
moje serce. Czy ty myślisz że jak płaczesz to my ciebie nie lubimy i nie lubimy
jak płaczesz? - mama mówiła ciepłym głosem, ocierając łzy z policzków Lili. Jej
oczy wpatrywały się w twarz córki bo tak bardzo chciała zrozumieć co się
dzieje w serduszku małej wilczycy.
- Tak, mówisz nie wyj. A ja nie umiem czasem powiedzieć o co mi chodzi. Chcę
tylko płakać, żebyś mnie usłyszała. Albo żeby tata zwrócił na mnie uwagę.
- Aha, jeśli dobrze rozumiem to w takim momentach ty bardzo potrzebujesz
naszej uwagi i nie wiesz jak o nią inaczej poprosić, czy tak? – spytała
mama.
Mała wilczyca kiwnęła potakująco głowo a widząc to mama lekko się
uśmiechnęła. To co prawda zdziwiło Lilkę, bo co w tym śmiesznego, lecz nic już
nie powiedziała, bo chciała by mama jej to wyjaśniła.
- Ach ta bezsilność….. bezsilność. Bo widzisz kochanie, tata i ja, czasem
czujemy się też bezsilni. Na przykład kiedy płaczesz, a my nie wiemy o co
chodzi i próbujemy rożnych pomysłów by się dowiedzieć. I jedne działają lepiej,
a inne gorzej. Próbujemy zgadnąć, o co chodzi, gdy czasem złościsz się i krzyczysz.
To trudne, bo w takich momentach bardzo chcemy cię zrozumieć, a
jednocześnie nie wiemy jak to zrobić. I wtedy pojawia się u nas
bezsilność.
Teraz to i Lilka się lekko uśmiechnęła, a mama kontynuowała:
- Wiesz, bardzo chcę byś wiedziała, że bez względu na to, czy płaczesz, czy
krzyczysz, czy uśmiechasz się, oboje z tatą kochamy cię tak samo mocno. To co
jest dla nas czasem trudne to twoje zachowanie i sytuacja i to nas złości, a
nie ty. Ty jesteś zawsze dla nas wspaniałym darem. Tylko czasem twoje reakcje
są dla nas niezrozumiałe.
Lila kiwała głową na znak zrozumienia. Słuchała słów mamy z uwagą. Po łzach
niemal nie było już śladu. – Kocham cię taka jaką jesteś, czasem nie lubię tego
co robisz. Gdy czasem w złości próbujesz bić i kopać, złoszczę się, bo
bicie boli i nie zgadzam się na bicie innych. Trudno mi wtedy, bo nie wiem jak
ci pomóc, a jednocześnie ulegam swoim emocjom.
- Czyli mogę płakać? – zapytała Lila.
- Tak, płacz jest w porządku, jest nawet potrzebny. Zgaduję, że czasem nie
można inaczej wyrazić tego co się dzieje niż poprzez płacz, krzyk, czy jęk, czy
tak? - Lilka kiwnęła głową, a mama uśmiechnęła się. – Postaram się nie używać
słów: „nie wyj”, dobrze?
- Kocham cię mamo - powiedziała Lilka i ścisnęła szyję mamy.
- Jak też cię bardzo kocham. Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie jesteś
piękną, mądrą i kochaną dziewczyną. –Trwały tak w ciszy chwilę, po czym mama
spojrzała znów na Lilę i zapytała:
- Co dziś sprawiło, że płakałaś w drodze do domu?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz