Pewnego dnia wszystkie zwierzęta z Leśnej Szkoły zebrały się w domu wiewiórki Rozalki. Okazja była wyjątkowa: dokładnie jedenaście lat temu wiewiórka przyszła na świat. Zwierzątka zebrały się wokół stołu, który uginał się pod urodzinowym tortem. Nagle rozległ się głos:
– Bibi! Czy możesz opowiedzieć nam jakąś historię?
– Z wielką chęcią – odpowiedziała żyrafa. – Jakąś konkretną? A może ty chcesz wybrać, Rozalko? W końcu to twoje święto – zwróciła się Bibi do wiewiórki.
– Poproszę o taką, której jeszcze nie znam – powiedziała Rozalka radośnie, ale też trochę nieśmiało.
– Świetnie. Opowiem wam więc o lwie Dawidzie – odrzekła Bibi z tajemniczym błyskiem w oku.
Zwierzęta z ciekawością i ekscytacją nadstawiły uszu, a Bibi zaczęła opowiadać:
Dawid był królem zwierząt. Żył w przyjaźni ze wszystkimi w swoim królestwie. Wspólnie o siebie dbali i pomagali sobie nawzajem. Mogli na siebie liczyć w różnych sytuacjach: gdy słabsze zwierzę potrzebowało pomocy przy budowie domu albo gdy było chore i wymagało opieki. Dzielili się też radością, na przykład wtedy, gdy matematyka przestała być dla kogoś zagadką albo jazda na rowerze zaczęła być przyjemnością.
Pewnego dnia lew obudził się z popołudniowej drzemki. Przeciągał się długo, a następnie skrzywił się i rozejrzał wokół ze znudzeniem. Przez chwilę nad czymś się zastanawiał. Wreszcie westchnął głośno i smutno. Nie umiał znaleźć sobie miejsca, co znaczyło tyle, że nie wiedział, jakie zajęcie by go ucieszyło lub odrobinę zajęło mu czas.
– Co by ze sobą zrobić? – mruknął sam do siebie. – Może pójdę na polowanie? A może namaluję nowy obraz?
Dawid bardzo lubił malować i co jakiś czas w swojej jaskini organizował wystawy. Zwierzęta, które na nie przychodziły, mogły zabierać sobie jego prace. Dawid malował ciekawe i wesołe obrazy, dlatego też powieszenie takiego obrazu w swoim domu dawało wielu z nich radość.
– No naprawdę nie wiem. Na nic nie mam ochoty. – Wzruszył ramionami bezsilnie. – Może zawołam zająca Wacława i on mi coś podpowie?
Gdy tylko wypowiedział te słowa, dostrzegł, że jego sąsiadka, zebra Viola, ma w swojej zagrodzie posłanie, jakiego Dawid nigdy wcześniej nie widział. Było ogromne i wspaniałe, wyścielone skórami. Wydawało się bardzo wygodne. Dawid wyobraził sobie, jak jego królewskie ciało układa się na miękkim łożu, jak rozluźnia się i relaksuje, a jego serce przepełnia radość. A ponadto nigdy nie doznaje nudy, bo na takim posłaniu przychodzą do głowy najciekawsze pomysły na spędzanie wolnego czasu i bycie królem.
– Ciekawe, skąd Viola ma takie cudo? – zastanowił się. – Może z kimś się wymieniła za coś? Może ktoś jej pomógł je zrobić?
Więcej i więcej myśli kłębiło się w głowie Dawida. Wyskakiwały jedna za drugą: „Dlaczego ona ma coś takiego, a ja nie?”, „To ja jestem królem! To o mnie powinno się dbać najbardziej!”. Im więcej myślał, tym bardziej był niespokojny i zniecierpliwiony. Im więcej myślał, tym bardziej chciał mieć posłanie Violi. Im więcej myślał, tym bardziej uważał, że to on i tylko on na nie zasługuje najbardziej. Nikt inny! Wreszcie stwierdził:
– Nieważne, skąd Viola je ma. Zabiorę je sobie. Takie cudo powinno należeć do królewskiej jaskini.
Jak postanowił, tak zrobił. Poszedł do zagrody Violi, po prostu wziął posłanie i zadowolony zaciągnął je do swojej jaskini.
Gdy wieczorem Viola wróciła do domu i dostrzegła, że posłanie zniknęło, rozpłakała się rzewnie. Od pewnego czasu bardzo bolały ją kopyta. Wypróbowała wiele posłań i żadne inne, tylko to pozwoliło jej spokojnie spać, przynosząc ulgę w bólu i niewygodzie.
Jej przyjaciel, gepard Maciej, wykonał wiele prób i prototypów posłania dla Violi. Wreszcie skonstruował takie, na którym zebra czuła się dobrze i mogła przespać całą noc. A teraz zniknęło. Jak kamień w wodę. Nawet nie wiadomo, gdzie go szukać!
– Co ja teraz zrobię? – rzekła do siebie bardzo zmartwiona. – Kto mógł zrobić coś takiego i dlaczego? Zapytam sąsiadów, może ktoś wie, co się wydarzyło…
Chodziła zatem od sąsiada i sąsiada, pytała wszystkich o swoje posłanie, szukała śladów i podpowiedzi. Wszystko na nic. Zwierzęta bardzo jej współczuły i dodawały otuchy, przytulały i głaskały po grzbiecie, ale nikt nie potrafił jej pomóc.
Wreszcie późnym wieczorem, zmęczona i obolała, dotarła do jaskini Dawida. Podzieliła się z nim swoimi odczuciami. Szczerze i ze smutkiem opowiedziała o niewygodzie i cierpieniu. Lew, słysząc to, poczuł, że kuli się i kurczy w środku swojego ciała.
– Och, nie o to mi chodziło! – pomyślał.
W pierwszym odruchu serca był gotowy oddać natychmiast posłanie, lecz powstrzymał się. Było mu zwyczajnie głupio i wstyd. Czuł się niezręcznie i nieswojo. Właściwie jego zachowanie było do niego niepodobne. Ogarnęło go zdziwienie i był zaskoczony, że z taką łatwością przywłaszczył sobie rzecz należącą do innego zwierzęcia… Dlatego gdy Viola go odwiedziła, skłamał, mówiąc, że nic nie wie o jej posłaniu. Smutna Viola pokiwała łepkiem ze zrozumieniem i rozczarowaniem, zachlipała i poszła dalej szukać swojej zguby.
– Auć! To naprawdę boli – mruknął do siebie Dawid. – Viola cierpi i ja cierpię. Ależ narozrabiałem. Nie wiem, jak to naprawić, odkręcić, jak z tego wybrnąć…
Łza zakręciła się w jego oku i zachlipał cicho.
Dni mijały, a Viola wyglądała na coraz bardziej zmęczoną i obolałą. Rzadko się uśmiechała, a co rano z łóżka wstawała powoli i z jękiem. Przestała też biegać po sawannie. Mniej jadła i nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Jej przyjaciel, gepard Maciek, obiecał, że zrobi jej nowe posłanie. To była świetna wiadomość, bo dawała nadzieję. Jednak była też ta gorsza informacja: gepard potrzebował czasu na zdobycie nowych skór i na wykonanie kolejnych eksperymentów, by nowe posłanie Violi było równie wygodne jak poprzednie.
Tymczasem Dawid miotał się w swojej jaskini i w swoim ciele. Odwracał wzrok, by nie patrzeć na smutne oczy Violi, lecz w sercu czuł ucisk, napięcie i skrępowanie. Jakby od środka podgryzało go poczucie winy. Ignorował te odczucia. Próbował zagłuszać je wieczorami karaoke ze znajomymi i przyjaciółmi i urządzaniem zawodów w fikołkach. Chodził pływać w rzece, by chłód wody pomógł mu uspokoić ciało i myśli. Wszystko na nic. Jego wysiłki poszły na marne. Ani na chwilę nie dało mu to ulgi albo zapomnienia. Poczucie winy zadomowiło się w jego sercu na dobre.
– Ach. To straszna tortura, czuć się tak okropnie – westchnął zmęczony. – A w dodatku sam sobie na to zasłużyłam. Najgorsze jest to, że Viola to miła i dobra zebra. Zawsze chętnie wspierała innych i często się uśmiechała.
Z każdym dniem Dawid tracił apetyt. Nie mógł też spać, choć przecież posłanie miał niezwykle wygodne. Wreszcie zmęczony próbami odwrócenia się od tego, co zrobił, zatrzymał się, by posłuchać swojego serca. Serce miał przepełnione smutkiem i żalem, rozczarowaniem i irytacją. Gdy zdał sobie spraw ze swoich odczuć, poczuł, że do ciała powoli, powolutku wlewa się spokój, a wraz z nim ulga i odprężenie.
– A co jest dla mnie teraz ważne? – usłyszał, że zadaje sam sobie to pytanie.
Ze zdumieniem odkrył, że szukał wygody, komfortu oraz doceniania tego, że jest królem. To pod wpływem tych potrzeb ukradł posłanie Violi. Bardziej jednak ceni szczerość, uczciwość, wsparcie i dbanie o siebie i innych. To jasne! Dawid wziął głęboki wdech i poczuł, że wraca do życia: jego łapy zaczęły być pełne energii, a serce biło spokojniej i bardziej rytmicznie. Zauważył też, że burczy mu w brzuchu. Przez ostatnie dni w ogóle nie czuł głodu.
– Nie czas na jedzenie! – zarządził mimo tego. – Mam ważną rozmowę do przeprowadzenia.
Stanowczym krokiem ruszył do zagrody Violi z posłaniem pod pachą. Zebra wyglądała bardzo mizernie: miała spuszczony łepek, oklapnięte uszy i pyszczek w podkówkę. Widać było, że każdy ruch sprawia jej ból.
Lew był smutny i czuł wstyd. Uszy mu płonęły, a grzywa i brzuch dokuczały, łaskocząc i drapiąc. Wytrzymał niewygodę, stanął przed Violą i powiedział z trudem:
– Violu, to ja zabrałem twoje posłanie. Przepraszam. Oto ono! – Położył je w zagrodzie zebry. – Należy do ciebie i przyszedłem ci je zwrócić.
Oczy zebry ożywiły iskierki nadziei, po czym pojawiło się niedowierzanie. Czuła, jak w środku, w brzuchu, pojawia się pytanie: Jak to?
A tymczasem Dawid mówił dalej:
– Violu, widzę, że cierpisz. Zrozumiałem, że potrzebujesz tego posłania, by normalnie żyć i być w dobrej formie. Nie chciałem sprawiać ci bólu. Ja po prostu… pogubiłem się. – Dawid zamilkł. Coraz trudniej było mu mówić, lecz czuł, że ta rozmowa jest bardzo ważna. Wziął więc kolejny wdech, zacisnął łapy, by dodać sobie otuchy oraz siły, i kontynuował:
– Wiesz! Chciałem być doceniany i podziwiany jako król. I dlatego chciałem mieć wszystko, co najlepsze w naszej krainie. Gdy zobaczyłem twoje posłanie, poczułem zazdrość. I ona rosła i rosła jak balon, aż bez chwili zastanowienia po prostu zabrałem do siebie coś, co nie było moje. Potem było mi z tego powodu niezręcznie i źle, ale już nie potrafiłem się przyznać. Widziałem, jak cierpisz z powodu bólu, lecz wstyd był tak silny, że nie chciałem się przed sobą przyznać do tego, co zrobiłem.
Uniósł wzrok na Violę. Ciepło w jej oczach pomieszane było co prawda nadal z bólem, ale dodało mu sił, by powiedzieć jeszcze kilka zdań.
– Gdy widziałem, jak cierpisz, moja wygoda i to posłanie przestały mnie cieszyć. Chcę, byś dobrze się czuła, dlatego oddaję ci je. Proszę! Chcę, byś wiedziała, że bardzo, naprawdę bardzo żałuję swojego zachowania. Myślałem tylko o sobie, a nie miałem uwagi dla ciebie.
Dawid wyglądał mizernie. Był lekko skulony, jego grzywa przyklapła, ogon nie podskakiwał wesoło, a w oczach brakło królewskiego błysku.
Wreszcie odezwała się Viola:
– Och, Dawidzie! Dziękuję! Dziękuję za twoją odwagę. Przyszedłeś i mówisz o tym wszystkim, co czujesz w sercu. Wyobrażam sobie, że to musiał być nie lada wysiłek. Mnie niełatwo jest się przyznać do błędu. A ty to właśnie zrobiłeś! Ostatnie dni to był dla mnie bardzo trudny czas, więc tym bardziej doceniam twój gest i odwagę.
Dawid spojrzał na Violę ze zdziwieniem. Stali tak przez chwilę i patrzyli sobie w oczy. W jego królewskim oku, co nieczęsto się zdarzało, pojawiła się mała łza. Trudno powiedzieć, czy była to łza smutku, wdzięczności czy wzruszenia. Choć ta chwila trwała tylko parę sekund, dla Violi i Dawida trwała znacznie dłużej i była niezwykle ważna. Zobaczyli siebie na nowo. Wprawne ucho dosłuchałoby się, że nawet ich serca przez chwilę biły w tym samym rytmie, a ich oddechy się wyrównały.
Wreszcie Viola przerwała ciszę:
– Wiesz, Dawidzie, bez posłania trudno mi leżeć i spać ze względu na moje schorowane kopyta. Bardzo się cieszę, że będę mogła teraz porządnie wypocząć. Mam dla ciebie propozycję. Może poproszę geparda Maćka, z którym się przyjaźnię, by zrobił dla ciebie podobne posłanie? Albo nawet większe?
– Zrobiłabyś to dla mnie? – zapytał zaskoczony Dawid.
– Z wielką przyjemnością – odparła z uśmiechem Viola.
– To już koniec mojej opowieści – powiedziała ciepło Bibi.
Po chwili ciszy dało się słyszeć głos:
– Bibi, bardzo podoba mi się ta opowieść – powiedział jaszczur Tadek.
– I mnie też! – dodały chórem siostry wiewiórki.
Bibi uśmiechnęła się.
– Proszę, powiedzcie, dlaczego wam się spodobała?
– Cieszę się, że lew oddał Violi posłanie, bo zrozumiał, że ona bardzo cierpiała – powiedział Tadek, a Bibi pokiwała łepkiem.
– A mnie się podoba, że choć Dawid bał się i wstydził, to powiedział, co było w jego sercu – powiedziała Rozalka.
Jej siostra Laura szybciutko dodała:
– A ja się ucieszyłam, że Viola nie nakrzyczała na niego, nie obraziła się czy nie chciała obgadywać Dawida z innymi zwierzątkami. Ona wprost mu powiedziała, że to ją bolało i że docenia jego odwagę. To piękne.
– Jeszcze ja, mogę coś powiedzieć? – krzyknęła wesoło nietoperzyca Blanka.
Bibi z uśmiechem przytaknęła.
– Ja się bardzo ucieszyłam, że Viola, pomimo tego wszystkiego, chce pomóc Dawidowi, by miał swoje królewskie posłanie. Chcę mieć takie serce jak Viola – dodała głośno.
– A ja chcę być tak odważny jak Dawid. Było trudno, a on dał radę – dodał z dumą w głosie wilczek Szymon.
Długo rozmawiali o odwadze, wstydzie i zazdrości.
Pytania do rozmowy z dziećmi:
- Co według ciebie czuł Dawid, gdy patrzył na cierpiącą Violę? Dlaczego?
- Dlaczego było mu trudno oddać posłanie i przyznać się do swojego czynu? Jak myślisz, co mu pomogło zrobić ten krok i pójść do Violi?
- Jak mógłby się czuć Dawid, gdyby nie oddał posłania Violi?
- A co tobie pomaga przyznać się, gdy zrobisz coś trudnego dla innych? Kiedy łatwiej ci przyznać się do czegoś, czego żałujesz? Czy masz jakieś prośby do siebie lub rodziców albo innych dzieci na temat czegoś, co mogłoby pomagać w takich sytuacjach?
- Jak sądzisz, co się działo w sercu Dawida, gdy usłyszał od Violi „dziękuję za twoją odwagę”?
- Co z tego, co powiedział Dawid, według ciebie pomogło Violi przyjąć jego wyznanie z ciepłem, życzliwością i wdzięcznością?
- Za co jesteś wdzięczny/wdzięczna w relacjach z rodzicami, opiekunami, przyjaciółmi? Co z tego, co mówią lub robią, sprawia ci przyjemność?
- Jak najlepiej rozwiązywać w rodzinie czy grupie przyjaciół takie sytuacje, gdy ktoś zrobi coś, co jest trudne dla kogoś innego, gdy się pogubi? Porozmawiajcie o tym i zobaczcie, co mogłoby być pomocne, aby:
- radzić sobie z takimi sytuacjami z ciepłem i życzliwością?
- mieć na uwadze uczucia (i potrzeby) wszystkich stron?
- móc się z nich uczyć i wyciągać wnioski na przyszłość?
- takim zdarzeniu serduszka wszystkich były spokojne i otoczone troską?
Wyjątkowość bajek o empatii polega na tym, że nie tylko opisują one świat relacji z perspektywy dziecka, ale także uczą odkrywania i nazywania uczuć oraz potrzeb: tych widocznych, wyrażanych spontanicznie, i tych ukrytych głęboko w sercu. Rozpoznanie uczuć i potrzeb pozwala zaakceptować siebie i innych, jest też niezbędne, by w pełni być sobą, bez czego z kolei niemożliwe jest szczęście.
Wszystkie tomy bajek i więcej informacji o nowy trzecim tomie znajdziecie tutaj
Zapraszamy do świata empatii i budowania przestrzeni dialogu, gdzie potrzeby wszystkich, bez względu na wiek czy inne cechy są widziane i brane pod uwagę!